niedziela, 26 kwietnia 2020

Niedziela

Leniwa niedziela


Niedziela, a właściwie leniwa niedziela. Po wspólnym rodzinnym śniadanku i ugotowaniu tradycyjnego, niedzielnego rosołku ( specjalnie dla starszej córki, która go uwielbia ) zasiadłam z szydełkiem w ręku. Mam szczery aby zapał, aby w końcu skończyć robienie spódnicy. Pracę nad nią rozpoczęłam ubiegłego lata, ale niestety przez okres jesienno - zimowy zabrakło jakoś na,nią czasu. Był to zresztą dla mnie bardzo intensywny czas w życiu osobistym. Wiele się wydarzyło i dużo zmian nastąpiło. Towarzyszyło mi przy tym wiele emocji, niestety nie zawsze pozytywnych. Koniec końców jest taki, że zmiany wyszły mi, a właściwie całej mojej rodzince na dobre. Co najważniejsze, odizolowałam się od osób, które były dla mnie toksyczne. Już sam ten fakt podziałał na mnie bardzo pozytywnie. Przekonałam się też na kim mogę polegać oraz, że niekiedy dostajemy kopa w tyłek od tych, od których w ogóle się tego nie spodziewamy. Cóż, życie bywa niekiedy okrutnie zaskakujące.Wracając jednak do mojej szydełkowej spódnicy, to nie mogłam się jakoś skupić dzisiaj na liczeniu oczek i słupków. Doszłam do wniosku, że dzisiaj jest jednak dzień na czytanie. jakiś czas temu rozpoczęłam książkę Magdaleny Skubisz "LO story". Książka raczej skierowana do młodzieży, ale od czasu do czasu lubię poczytać tego typu literaturę.


 Pamiętam, że w ubiegłym roku nie mogłam oderwać się od serii książek Cassandry Clare. Cała seria jeśli dobrze pamiętam to "Dary Anioła". "LO story" to czteroczęściowy cykl. Jak na razie jestem jakoś w połowie pierwszej części i muszę powiedzieć, że dobrze się ją czyta. Gorzej niestety z recenzjami. Jakoś trudno mi się do nich zabrać. Jedna jest napisana, ale na papierze i  nie  chce sam do kompa wskoczyć. Do kolejnej mam rozpisany plan i nic poza tym. 

Ostatnio mam właśnie ochotę na takie luźne teksty o niczym i o wszystkim. Ale jak mówi moja kochana przewodniczka, która wprowadziła mnie w świat blogowania, dobrze jest pisać cokolwiek każdego dnia, aby ćwiczyć tę niezwykłą umiejętność przelewania myśli na papier. Chętnie spotkałabym się z nią w końcu na kawce i pogadała, ale panoszący się dookoła koronawirus, uniemożliwia to. Cóż, trzeba cierpliwie czekać. Kiedyś chyba to się w końcu skończy, a co za tym idzie znikną także ograniczenia, które aktualnie mamy. 

Niedziela. Dla mnie to czas wolny po całym tygodniu codziennych obowiązków. Wydaje się, że czasu jest dużo, a jednak ucieka on w zastraszającym tempie. Mam wrażenie, że akurat ten dzień mija szybciej niż np. poniedziałek czy jakikolwiek inny dzień tygodnia. Nie wiem dlaczego, ale właśnie w niedzielę moje dzieci jakoś nie chcą iść do lasu na spacer, a każdego innego dnia robią to bardzo chętnie. Może dlatego tak jest, ponieważ dzisiaj robią to, na co mają ochotę, a nie to co muszą? W końcu dzieci także mają prawo wyboru. Zresztą ja sama jakoś nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Widocznie jakoś tak mamy, a skoro nam to pasuje, to dlaczego robić coś na siłę ? Jako, że pogoda jest ładna, słoneczko świeci, okna pootwierane. Świeżego powietrza nam nie brakuje. Minusem jest tylko to, że nie pachnie tak pięknie jak w lesie. Śpiewają nam za to ptaszki za oknem i też jest przyjemnie. Na dzisiaj to chyba tyle. Biorę się za czytanie. Jestem ciekawa co się dzieje u "moich" licealistów. Niedzielo trwaj...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz