Natasza Socha
„Apteka marzeń”
Sięgając po „Aptekę marzeń”
Nataszy Sochy spodziewałam się lekkiej i przyjemnej lektury.
Jednakże już po kilku pierwszych stronach przekonałam się, że
nie będzie ona lekka, a moje emocje zostaną wystawione na ciężką
próbę. Bałam się, że nie dotrwam do ostatnich stron, ponieważ
co jakiś czas , pomimo próby ich powstrzymywania, łzy same leciały
mi z oczu. Nie była to lektura lekka lecz pouczająca i bardzo się
cieszę, że do mnie trafiła.
W wieku niespełna dwóch lat Ola
zachorowała na neuroblastomę czyli raka. Na jej rodziców ta
wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba. Lekarze dawali
dziewczynce dwanaście procent szans na pokonanie choroby. Rodzice
Oli stanęli przed czymś, czego nie znali, przed czymś co mogło im
zabrać dziecko. Rozpoczęli walkę o zdrowie i życie córki,
próbując jednocześnie nie oszaleć z rozpaczy. Magdalena- mama
Oli, miała to szczęście, że nie musiała pracować i mogła dużo
czasu poświęcić córce, dla której szpital stał się drugim
domem. Kobieta funkcjonowała równolegle w dwóch różnych
światach. Jeden w szpitalu i drugi poza nim. Nie mogła pozwolić
sobie na to, aby pokazać Oli swój lęk i niepewność. Dla niej
każdego dnia musiała być silna i uśmiechnięta. Dawać jej
wsparcie w najgorszych momentach choroby, choć sama również tego
potrzebowała. Magda wraz z mężem robili wszystko co mogli, aby ich
dziecko przeżyło. Jednakże strach i obawy towarzyszące im na
każdym kroku, nie pozwalały nawet na moment odetchnąć.
Przekraczając próg szpitala nakładała na siebie błyszczącą
zbroję i starała się ze wszystkich sił, aby po prostu być zwykłą
mamą. Wspólnie walczyli z jednym przeciwnikiem, którego pragnęli
jak najszybciej pokonać, by móc dalej normalnie żyć.
Karolina o swojej chorobie dowiedziała
się w wieku piętnastu lat. Ona z kolei walczyła z chłoniakiem,
który okazał się niezwykle trudnym przeciwnikiem. Dziewczyna nie
zamierza się jednak tak łatwo i szybko poddać świniakowi, jak
sama go nazwała. Aby nie myśleć o chorobie postanowiła spełniać
marzenia dzieci z oddziałów onkologicznych. W tym celu jeździła
po Polsce i próbowała dać trochę szczęścia chorym dzieciakom.
Pomagał jej w tym niedawno poznany przyrodni brat – Wiktor.
Ola i Karolina przebywały w jednym
szpitalu, gdzie się poznały i mimo sporej różnicy wieku,
zaprzyjaźniły się. Lubiły wspólne rozmowy na tematy, które
starali się pomijać dorośli.
„Apteka marzeń” to książka o
wielkiej sile. O rodzicach, którzy muszą odłożyć na bok swoje
lęki i być wsparciem dla cierpiących dzieci. O matkach, które
zapominają o tym, że są kobietami. Ich celem jest być przy chorym
dziecku i obdarzać je każdego dnia uśmiechem. Nawet jeśli same
już nie mają siły i wydaje im się, że już dłużej nie dadzą
rady tak funkcjonować, to nie pokazują tego po sobie. Muszą być
silne. To także książka o ogromnym bólu i cierpieniu. O
niepewności, co przyniesie kolejny dzień. To opowieść o
uczuciach, które towarzyszą na co dzień rodzicom chorych dzieci. O
ich determinacji i poświęceniu, które widoczne jest w każdym
momencie ich życia. To książka o pielęgniarkach, które każdego
dnia są wystawiane na różne próby, będąc jednocześnie
wsparciem dla swoich podopiecznych i ich rodziców. W końcu to
książka o życiu samym w sobie. W obliczu śmiertelnej choroby
wszystko inne przestaje być ważne. Liczy się natomiast każdy
ofiarowany dzień z kimś kogo kochamy i nie chcemy stracić.
Wydawnictwo Pascal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz