czwartek, 31 stycznia 2019

Natasza Socha „Apteka marzeń”



Natasza Socha „Apteka marzeń”

Sięgając po „Aptekę marzeń” Nataszy Sochy spodziewałam się lekkiej i przyjemnej lektury. Jednakże już po kilku pierwszych stronach przekonałam się, że nie będzie ona lekka, a moje emocje zostaną wystawione na ciężką próbę. Bałam się, że nie dotrwam do ostatnich stron, ponieważ co jakiś czas , pomimo próby ich powstrzymywania, łzy same leciały mi z oczu. Nie była to lektura lekka lecz pouczająca i bardzo się cieszę, że do mnie trafiła.
W wieku niespełna dwóch lat Ola zachorowała na neuroblastomę czyli raka. Na jej rodziców ta wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba. Lekarze dawali dziewczynce dwanaście procent szans na pokonanie choroby. Rodzice Oli stanęli przed czymś, czego nie znali, przed czymś co mogło im zabrać dziecko. Rozpoczęli walkę o zdrowie i życie córki, próbując jednocześnie nie oszaleć z rozpaczy. Magdalena- mama Oli, miała to szczęście, że nie musiała pracować i mogła dużo czasu poświęcić córce, dla której szpital stał się drugim domem. Kobieta funkcjonowała równolegle w dwóch różnych światach. Jeden w szpitalu i drugi poza nim. Nie mogła pozwolić sobie na to, aby pokazać Oli swój lęk i niepewność. Dla niej każdego dnia musiała być silna i uśmiechnięta. Dawać jej wsparcie w najgorszych momentach choroby, choć sama również tego potrzebowała. Magda wraz z mężem robili wszystko co mogli, aby ich dziecko przeżyło. Jednakże strach i obawy towarzyszące im na każdym kroku, nie pozwalały nawet na moment odetchnąć. Przekraczając próg szpitala nakładała na siebie błyszczącą zbroję i starała się ze wszystkich sił, aby po prostu być zwykłą mamą. Wspólnie walczyli z jednym przeciwnikiem, którego pragnęli jak najszybciej pokonać, by móc dalej normalnie żyć.
Karolina o swojej chorobie dowiedziała się w wieku piętnastu lat. Ona z kolei walczyła z chłoniakiem, który okazał się niezwykle trudnym przeciwnikiem. Dziewczyna nie zamierza się jednak tak łatwo i szybko poddać świniakowi, jak sama go nazwała. Aby nie myśleć o chorobie postanowiła spełniać marzenia dzieci z oddziałów onkologicznych. W tym celu jeździła po Polsce i próbowała dać trochę szczęścia chorym dzieciakom. Pomagał jej w tym niedawno poznany przyrodni brat – Wiktor.
Ola i Karolina przebywały w jednym szpitalu, gdzie się poznały i mimo sporej różnicy wieku, zaprzyjaźniły się. Lubiły wspólne rozmowy na tematy, które starali się pomijać dorośli.
„Apteka marzeń” to książka o wielkiej sile. O rodzicach, którzy muszą odłożyć na bok swoje lęki i być wsparciem dla cierpiących dzieci. O matkach, które zapominają o tym, że są kobietami. Ich celem jest być przy chorym dziecku i obdarzać je każdego dnia uśmiechem. Nawet jeśli same już nie mają siły i wydaje im się, że już dłużej nie dadzą rady tak funkcjonować, to nie pokazują tego po sobie. Muszą być silne. To także książka o ogromnym bólu i cierpieniu. O niepewności, co przyniesie kolejny dzień. To opowieść o uczuciach, które towarzyszą na co dzień rodzicom chorych dzieci. O ich determinacji i poświęceniu, które widoczne jest w każdym momencie ich życia. To książka o pielęgniarkach, które każdego dnia są wystawiane na różne próby, będąc jednocześnie wsparciem dla swoich podopiecznych i ich rodziców. W końcu to książka o życiu samym w sobie. W obliczu śmiertelnej choroby wszystko inne przestaje być ważne. Liczy się natomiast każdy ofiarowany dzień z kimś kogo kochamy i nie chcemy stracić.

Wydawnictwo Pascal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz